wtorek, 8 stycznia 2013

Rozdział 1

Po tym co usłyszałam miałam pustkę w głowie. Nie chciałam tam wracać. Zaczęłam płakać.Nagle usłyszałam ciche pukanie do drzwi. Spojrzałam na zegarek. 2:30 Pięknie. Kogo niesie o tej porze?
-Proszę. - powiedziałam przez łzy.
-Agnes co się stało? -To Alex. Jest moim przyjacielem. To, że go poznałam to jedyny plus pobytu w tym piekle.
-Nic.-zaczęłam jeszcze mocniej płakać. -Po co przyszłe?
-Nie widziałem Cie na kolacji i się zmartwiłem.-no tak. Cały on. Usiadł na łóżku.
-Wypuszczają mnie. Jadę do domu.
-Co?! Ale jak to?! Chyba nie puszczą Cie do nich?!
-Nie wiem... Moja kuzynka chcę mnie przygarnąć, ale rodzice na ta nie pozwolą. Mam wyjechać za dwa dni.
-A twoje zdani? Ktoś zapytał się Ciebie co sądzisz?
-Tak, ale puki nie mam 18 lat nie mogę decydować sama.
-Agnes, chyba wiem co możesz zrobić...
-Słucham.
-Przedłuż sobie pobyt tutaj o kilka tygodni. Tak, żebyś mogła sama zdecydować do kogo chcesz iść.
-Ale niby jak ja mam to zrobić?
-To proste. Zapal papierosa na oczach opiekunów. Masz.- podał mi papierosa.
-Skąd go masz?!
-Kumpel mi załatwił. Raz na jakiś czas zapale i mogę znieść pobyt tutaj.
-Jesteś kochany, wiesz?
-Wiem.-uśmiechnął się, pocałował mnie w czoło i wyszedł.


                                       *dwa tygodnie później, urodziny Agnes*

 Alex miał genialny pomysł. Przedłużyli mi pobyt tu o dwa tygodnie. Idealnie. Dziś ma po mnie przyjechać Jess. Teraz już bez żadnych kłopotów mogłam do niej jechać. Spakowałam się i czekałam koło 12 zeszłam na dól i to co zobaczyłam mnie przeraziło.
Oni tam byli. Moi rodzice.
-Proszę państwa, Agnes ma już 18 lat i sama może decydować gdzie chce jechać.-Peter z nimi rozmawiał. Chyba nie był zadowolony z faktu, że tu przyjechali.
-Ale to nasza córka i to my decydujemy za nią!-powiedział mój ojciec. Jak zawsze mocno wstawiony. Że drań jeszcze żyje.
-O Agnes córciu, chodź do rodziców!
-Nie.-powiedziałam i zeszłam do nich.-Jess już przyjechała? -zapytałam Petera.
-Tak. Załatwia jakieś sprawy.
-Agnes! Powiedz temu panu, że wracasz z nami!-ojciec złapał mnie za rękę i przyciągną do siebie. Wyrwałam mu się.
-Hahaha. Chyba śnisz. Peter wracam z Jess, a nie z tym idiotą.
W tym momencie poczułam pieczenie na policzku i usłyszałam krzyki ojca. 
-Idiotą?! Jak się do mnie zwracasz gówniaro?!
Zaczęłam płakać.
-Agnes już dobrze. Nie płacz.-Alex. To on. Podbiegł do mnie i mnie przytulił. Uwielbiam go.
-Proszę wyjść!-krzyczał Peter.Ja usłyszałam jeszcze tylko krzyki moich rodziców i głos Alexa, który wciąż mnie pocieszał.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz