niedziela, 27 stycznia 2013

Rozdział 7

*perspektywa Vivian*


"Boże, moja głowa" Tak brzmiało pierwsze zdanie, które przyszło mi na myśl gdy się obudziłam. Rozejrzałam się po pomieszczeniu, w którym jestem. Agnes i Nath jeszcze spali, więc po cichu wstałam z łóżka i wyszłam z pokoju. O dziwo się udało. Kurcze. Mistrzu ze mnie.
- Woda, woda. Musze się napić wody. -myślałam na głos. Często tak robię jak mam kaca. - Skoro chce się napić wody, to powinnam iść do...Chyba do kuchni. -no tak, mój mózg jak zawsze postanowił się wyłączyć. Powoli zeszłam po schodach. Gdy byłam już na dole zobaczyłam, ze w kuchni ktoś jest i grzebie po szafkach. Skoro Nath i Agnes śpią, a to jest mieszkanie Jess i ona wie gdzie co jest, to musi być włamywacz! Kurcze. Trzeba działać. Po drodze do kuchni wzięłam z kanapy poduszkę. Lepsze to, niż nic. Cichaczem podeszłam do tajemniczego osobnika. Był łysy. Łysy złodziej jest najgorszy. Podniosłam poduszke do góry i uderzyłam łysola.
- Włamywacz! Włamywacz! -nadal biłam złodzieja i darłam się, co sprawiało mi ból. Mimo, ze to moje krzyki, to głowa i tak boli. Po chwili usłyszałam, jak po schodach zbiega reszta.
- Ann co ty robisz?! -krzyknęła Agnes. -to jest Max!
- Po 1! Nie mów do mnie Ann! A po 2. Jaki kurcze Max?! -przestałam bić Maxa poduszką, a Jess pobiegła do niego.
- Max to mój chłopak. -oznajmiła Jess i pocałowała chłopaka. Wyraz twarzy Agnes był tak śmieszny, że gdyby nie ta informacja, turlałabym się ze śmiechu. Usta otwarte, oczy jak 5 zł. Nathan nie był lepszy. Spojrzałam na Jess i jej chłopaka.
- Przepraszam. Ale mi teraz głupio. Jestem Vivian.- podałam mu rękę, którą uścisnął.
- Max. Spoko, dobrze, że nie miałaś noża pod ręką. -uśmiechnoł się pokazując swoje białe zęby.
- Od kiedy wy jesteście razem? -powiedział Nath. Widać było, że do Agnes ta wiadomość jeszcze nie dotarła. Normalnie, jakby Max i Jess wysłali do niej list Pocztą Polska. Idzie pół roku.
- Od wczoraj. -powiedziała nie pewnie Jess.
- No to gratulacje! Ale czy mogę wiedzieć, gdzie trzymacie tabletki na ból głowy? -spojrzałam na każdego. Agnes nadal stała jak wryta. Nath usiadł na krześle, a gołąbeczki przytulały się.
-Ta, jasne A. -w końcu ocknęła się Agnes i podała mi tabletki wraz z butelką wody. Szybko wyknełam jedną popijając ją wodą.
- Ja idę się ogarnąć. -powiedziałam i poszłam do łazienki.

*perspektywa Agnes*

- Agnes, żyjesz? -zapytał Max. Oni są razem? Ale, ale ... jak to?!
- Nie, umarłam. -odpowiedziałam.
- Powiesz coś?
- Niby co Jess? Oczywiście ciesze się, ale znam Cie i wiem, jak będzie. -odpowiedziałam. Na twarzy mojej kuzynki pojawił się smutek. Ona też wiedziała. Jess zawsze stawiała prace i hobby na pierwszym miejscu.Taka już jest. Spojrzałam jeszcze raz na wszystkich i poszłam do siebie. Vivian zajęła mi łazienkę, wiec postanowiłam przygotować jakieś ciuchy. Podeszłam do okna. Pada. Wieje. Zimno. No cóż, pogody nie zmienię. Wróciłam do szafy. Przyglądałam się jej zawartości przez parę minut. W końcu postanowiłam ubrać jasnobrązowe spodnie z paskiem, koszulkę z nadrukiem, a na nogi workery z ćwiekami. No i jeszcze dodatki. Wybrałam bransoletki z zawieszkami i jakąś torebkę na ramie z dwiema kieszonkami z przodu.
Teraz tylko czekać, aż A wyjdzie. Znając jej możliwości, to sobie jeszcze poczekam. Co by tu robić? Co by tu... Laptop. Podeszłam do biurka, włączyłam laptopa i sprawdziłam, czy przypadkiem Alex nie jest dostępny. O ile nic się nie zmieniło, to za dobre zachowanie powinien mieć możliwość wejścia na internet. oczywiście, nie na wszystkie strony. A jak chciał z kimś pogadać prze Skype, to tylko za zgodą opiekuna. Na szczęście, był dostępny.
- Witaj gnomie, jak się trzymasz? -usłyszałam po chwili głos mojego przyjaciela.
- A jakoś leci. Jess jest z Maxem, wczoraj spotkałam A.
-A ? Mówisz o tej A? O siostrze Luki? Tak? -Alex wiedziało o A i Luce. On wiedział o wszystkim. Był jak mój chodzący pamiętnik.
- Tak. Dowiedziałam się, że moja pierwsza miłość zmarła.
- Ej, ej... Kochanie, nie płacz, wiesz, że nie lubię jak płaczesz.- nawet nie zauważyłam, jak zaczęłam płakać.
- Ale to trudne. Musisz rozstać się z osobą, którą kochasz, ale masz nadzieje, ze ją jeszcze spotkasz. Nadzieje. Raczej pewność. A gdy już to może się stać, okazuje się, że pół roku temu był jego pogrzeb. -teraz już płakałam na całego.
- Ogarnij się, podnieś głowę do góry i ciesz się tym, że on tam na górze ma lepiej. Jest szczęśliwy. Tam na pewno nic już mu się nie stanie.
- Dziękuje.-on zawsze umiał mnie pocieszyć. Usłyszałam, że drzwi do mojego pokoju się otwierają. Kątem oka zauważyłam, ze to Vivian.
- Agnes, jest coś co musisz wiedzieć.-powiedział mój pamiętnik.
- Alex, pewnie to jest ważne, ale mam wolną łazienkę i chciałabym się ogarnąć. Musze iść. Pa. - powiedziałam i wyłączyłam laptopa.
- Z kim tam rozmawiałaś? -zapytała A.
- A Alexem. To mój przyjaciel. Nie, nie podoba mi się. Jest wolny. Nie jest gejem. -odpowiedziałam na wszystkie pytania jakie mogłaby zadać, wzięłam ciuchy i pognałam do łazienki. Już po paru minutach siedziałam w wannie. Jedyne, o czym teraz marzyłam to chwila spokoju. Niestety, ta chwila nie była mi dana.


-------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Rozdział beznadziejny. ,_,
Ja to dobrze wiem i jeśli "ktoś: [czytaj Gośka] uważa, ze tak nie jest i będzie chciał mnie zabić, to musi ograniczyć Marsjanki.

Co tam jeszcze...
Dodałam strony. :]

Dedyk dla wszystkich czytających to gówno. :D

4 komentarze:

  1. Okej...!
    Po pierwsze: "Ten rozdział jest okropny!"
    Po drugie: Tak, zabiję cię. Zakopie Cię w ogródku!
    Po trzecie: Nie nie ograniczę Marsjanków!!!!!!!! Kpisz czy o drogę pytasz plebsie!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
    A i jeszcze jedno: "Na pewno nie czekam niecierpliwie na następny rozdział. Nie, nie jestem ciekawa co Alex chciał powiedzieć."
    XD

    OdpowiedzUsuń
  2. xD
    Skoro nie czekasz niecierpliwie na następny rozdział, to znaczy, ze nie muszę go dodawać. Spokoooo... xD
    A ty, to pisz szybko to opowiadanie z tymi bohaterkami, bo mnie już od środka zżera!

    OdpowiedzUsuń
  3. rozdział jest świetny :*** uuuu Vivian kacyk był, nie dziwię się :D bo chyba raczej nie powinnam! xd hahaha najlepsze było jak zaczęła okładać Max'a poduszką xd jak to dobrze, ze to nie był nóż, Max miał jednak racje! :D ej no i mam nadzieję, ze Jess i Max długo utrzymają swój związek w miłości, bo z tego co mówiła reszta to wnioskuję, że na to się nie zanosi ;/ a szkoda... :< liczę jednak, że to wszystko się zmieni :) Agnes ma fajnego przyjaciela, Alex naprawdę wydaje się spoko ^^ szkoda, że ona nie myśli o nim inaczej ^^ dobra, już się zamykam xd a Ty sie nie leń tylko pisz szybciutko następny.♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Wcale nie beznadziejny tylko bardzo fajny
    tak ssamo jak ten blog
    nie moge doczekac sie kolejnego rozdziału
    weny czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń