środa, 23 stycznia 2013

Rozdział 6

-I jak wyglądam? - zapytałam Jess schodząc po schodach. Miałam na sobie ciemno jeansowe spodenki z wysokim stanem, które do tego było gdzie nie gdzie po przecierane. Na górę założyłam białą bluzkę. Na to sweter z rękawem ¾, a na dodatek naszyjnik krzyż. Na nogach miałam czarne conversy. Włosy rozpuściłam.
- Świetnie. Gdzie się dziś wybierasz? 
 
- Nathan przychodzi tu, a potem chyba idziemy do parku na spacer. -odkąd spotkaliśmy się w kawiarni spotykamy się codziennie. Byliśmy w kinie, parku, u niego i u mnie. Poznałam tych wariatów, z którymi od razu złapałam dobry kontakt. Zaprzyjaźniliśmy się.
- No tak, a jak wam się układa?
- Układa?
- A wy nie jesteście razem?
- Jesteśmy tylko przyjaciółmi. 
- A wyglądacie jakbyście byli razem. Dobra, ja idę. Za pół godziny mam spotkanie. Na razie. -i poszła. To było dziwne. Jess ostatnio cały czas taka jest. Przygnębiona, zmęczona. To chyba przez te ciągłe sesje. Podeszłam do lodówki, wyciągnęłam z niej jogurt i zaczęłam pić. Po chwili usłyszałam dzwonek do drzwi. ''To pewnie Nathan''. Pomyślałam i poszłam otworzyć.
- Siema. Ślicznie wyglądasz.- nie myliłam się. Gdy tylko otworzyłam drzwi zobaczyłam uśmiechniętego od ucha do ucha Natha.
- Dziękuje.
- Niestety musisz się przebrać. No chyba, że chcesz tak iść do klubu.
- Do kluby powiadasz. -powiedziałam troszeczkę zawiedziona. Myślałam, że pogadamy. No, ale cóż. Dawno nie tańczyłam.
- Coś się stało? Nie chcesz iść?
- Jasne, że chcę. I w sumie mogę tak iść, tylko ściągnę sweter i zmienię buty.
- No i to mi się podoba.
- Usiądź na kanapie, zaraz wracam! -ostatnie słowa wykrzyczałam, bo biegłam już po schodach. Po niecałej minucie byłam u siebie w pokoju. Postanowiłam, że wezmę czarną kurtkę i czarne botki. Nie lubię obcasów, a zwłaszcza do tańczenia. Gdy już wychodziłam coś mnie tknęło.
- Jess, przepraszam że przeszkadzam, ale idę z Nathanem do klubu. Pewno reszta też idzie, chcesz iść? - Jess siedziała przy komputerze i coś robiła. Chyba wybierała zdjęcia.
- Jasne, akurat dowiedziałam się, ze dzisiejsza sesja została odwołana. Daj mi 5 minut. 
- Spoko. Będziemy czekać.- powiedziałam i wyszłam. Kompletnie zapomniałam, że miała dziś sesje.
- Jess też idzie.- poinformowałam Nathana, na co on się zaczął śmiać.- Nath, co ty dziś brałeś?
- Ja? Nic. -odpowiedział nadal się śmiejąc. Patrzałam na niego jak na głupka. No, bo on przecież nim jest.
- To z czego się śmiejesz?
- Jak wychodziłem, to Max się zapytał czy Jess też idzie. Jak mu powiedziałem, ze pewnie nie, to posmutniał.
- I co w tym śmiesznego?
- Ty tego nie widzisz? On się w niej zakochał, ze wzajemnością. Założę się, że jak tylko ją zobaczy to będzie zacieszał jak nigdy.
- Założysz się? To fajnie.
- Czemu się tak uśmiechasz? A, dobra. - ten to ma późny skap. Normalnie, jestem pewna, że on coś bierze. A może Marsjanki przedawkował? W tych czasach, wszystko jest możliwe.
- Ja sądzę, że oni to się dziś pocałują
- Hah. Tak daleko to nie zajdzie.
- Co nie zajdzie?! -usłyszałam głos mojej kuzynki, która gotowa już schodziła po schodach. Ubrana była w zielone rurki i czarną bokserkę. Swoje fioletowe włosy miała rozpuszczone.
- A nic, nic. Chodźmy, bo chłopcy pewnie już czekają. -odpowiedziałam pośpiesznie. Jeszcze by było, gdyby się dowiedziała. Poszliśmy do samochodu. Z przodu siedział Nath i ja, a Jess zajmowała tył.
- Zakład stoi. Przegrany stawia dwie kolejki zwycięzcy. - szepnęłam na ucho Nathanowi. I pojechaliśmy.

Kilka godzin później, klub

Jess i Max tańczyli cały czas ze sobą. Jay siedzi z jakąś dziewczyną. Seva i Tom tańczą ze swoimi połówkami. Nath siedzi przy barze z jakąś laską A ja? Obserwuje wszystkich z mojego kąta, z kanapy przy ścianie. Chyba najwyższa pora się zbierać. Moment... Jest! Wygrałam. Max i Jess się całują. Nath przegrał. Teraz trzeba go tylko o tym poinformować.
- Nath, wygrałam. -stanęłam za nim i szepnęłam mu do ucha.
- Agnes, ale mnie przestraszyłaś! Co wygrałaś?
-Hah. Patrz.- pokazałam ręką na nasze gołąbeczki. -stawiasz mi dwie kolejki.
- Dobra. A tak wg, Agnes poznaj Vivian, Vivian to moja przyjaciółka Agnes.
- Miło mi Cie poznać. -powiedziała i podała mi rękę. Uścisnęłam ja.
- Mi także.- i w tym momencie zauważyłam jej naszyjnik. Naszyjnik? Co w nim takiego? Przecież to zwykły naszyjnik... No właśnie nie.
- Skąd masz ten naszyjnik? -spytałam trochę podniesionym głosem.
- A co? Coś się stało?
- Nie. Znaczy tak. Identyczny naszyjnik miał mój przyjaciel. -powiedziałam ze smutkiem w głosie. Nathan tylko stał i się nam przyglądał.
- To nie możliwe. Mój ojciec go zrobił i podarował go mojemu bratu, a ja dostałam go po jego śmierci.- widać było, że jest bliska płaczu.
- Współczuje, ale jeśli mogę spytać, jak twój brat miał na imię?
- Luka, Luka Brown.
- Niemożliwe. Jeśli twój brat to "ten" Luka, to ty musisz być Ann.
- Skąd wiesz?! -widziałam strach w jej oczach.
- Bo to ja A, Agnes Johnson.-  uśmiechnęłam się do niej. Nathan dalej stał jak ten idiota i się na nas gapił. A Ann rzuciła mi się na szyje. Pewne jesteście ciekawi dlaczego mówię na nią Ann, a ona przedstawiła się jako Vivian? W sumie, to ja też nie wiem. O ile dobrze pamiętam, Vivian to jej drugie imię
- Nie wierze, że to ty. Kiedy wyszłaś z tej kliniki czy co to było? -szczęśliwa A nareszcie mnie puściła.
- Kilka dni temu. Nie miałam do Ciebie numeru, a Luka nie odbierał. Teraz już wiem dlaczego. Jak to się stało?
- Naprawdę nie chce teraz o tym mówić.
- Nath, to jest Ann Vivian Brown. Siostra mojego pierwszego przyjaciela i moja przyjaciółka.A ty chyba powinieneś kupić mi drinka. Prawda?
- A no tak. Już się tym zajmę, a wy może idźcie usiąść.- jak powiedział tak zrobiłyśmy. Usiadłyśmy i zaczęłyśmy gadać. Po jakimś czasie Nathan przyniósł nam drinka. On sam stwierdził, ze dziś już nie pije, bo ktoś musi się zająć dzieciarnią. Minęła godzina, dwie, a my nadal siedziałyśmy i piłyśmy. W tym czasie reszta poszła już do domu.

*perspektywa Nathana*

Dziewczyny nadal piły i gadały, a ja tylko siedziałem.
- Dziewczyny, może pora już iść? - zapytałam z nadzieją w glosie.
- Co ty na to A? -zapytała Agnes.
- No, chyba już pora. Agnes mogę się dziś u Ciebie zatrzymać? Jak mnie współlokatorka zobaczy w takim stanie, to po mnie.
- Jasne. Chodźcie.
- Idziemy na nogach. Twój dom jest nie daleko.-poinformowałem.
- Jak tam chcesz. - powiedziała Agnes i wyszliśmy z klubu. Po drodze cały czas się śmialiśmy i gadaliśmy. Po 10 minutach byliśmy pod domem mojej przyjaciółki.
- To ja już idę. Poradzicie sobie?
- Jak to idziesz?! Nie mam mowy! Dziś nocujesz u mnie. -oburzyła się Agnes. Nie chciałem się jej sprzeciwiać. Jeszcze dostałbym po mojej pięknej twarzy.
- Dobra. -weszliśmy do domu. Dziewczyny odrazy poszły do łazienki, a ja postanowiłem przyszykować miejsce do spania. Jak dziewczyny wróciły, ja poszedłem się ogarnąć, a gdy już wróciłem one nadal gadały. Masakra. Ile one mają tematów. A większość nie ma sensu.
- Dziewczyny, proszę idźcie już spać.
- Dobra. Idziemy spać A. - rozkazała Agnes i obie położyły się spać. Ja też zasnąłem.


-----------------------------------------------
Opis nowej postaci znajdziecie w zakładce bohaterowie.
Dziękuje za każdy komentarz. :]

2 komentarze:

  1. dziękujemy za komentarz u nas ! ♥
    na naszym blogu http://hope-love-truth.blogspot.com pojawił się drugi rozdział. Dopiero zaczęłyśmy pisać, może cię zainteresuję <3 prosimy o szczere komentarze. xx, - Aileen, Jullie, Sam ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, ze pojawił się rozdział, bo obserwuje waszego bloga.

      Usuń